Jak nie dać się jesiennej chandrze,
czyli geekowy poradnik na chłodne dni.
Październik. Miesiąc, w którym studenci wracają na uczelnie. Tak jest też w moim przypadku... Poniekąd niestety, poniekąd dobrze. Niestety, bo jesień i zima są najbardziej podłymi porami roku. Dodając do tego poranne wstawanie, długie i często nudne zajęcia na uczelni oraz multum kolokwiów/egzaminów... Nie wygląda to fajnie. Dobrze, bo ile można siedzieć w domu? Dzięki studiom poznaje się nowych ludzi, dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy... A przecież człowiek musi się rozwijać. Zwłaszcza na moim kierunku, jakim jest translatoryka. Jak więc przetrwać te ciężkie, męczące, nużące i wydłużające się miesiące na uczelni?

1. Sweter/bluza: oczywiste, że jak jest zimno, to należy ubrać się ciepło, jednak... Ile geeków zdaje sobie sprawę z tego, że w tym okresie może ubrać się w fajną, niebabciną odzież? Obserwuję ludzi i z tego, co widzę, to niewiele. Większość zakłada nudne, szare ubrania. A przecież jest tyle opcji do wyboru! Internet i sklepy stacjonarne typu Cropp, House i tym podobne oferują nam wiele ciekawych swetrów, bluz oraz kurtek. Chcesz być Batmanem? Nie ma sprawy! A może założysz na to kurtkę imitującą Stormtroopera?
2. Czapki/szaliki/rękawiczki: w tym przypadku wybór również jest ogromny i, wbrew pozorom, nie trzeba wydawać fortuny, żeby przyciągać zazdrosny wzrok innych. Tanie czapki można znaleźć w okresie zimowym w wyżej podanych sklepach, takich jak Cropp/House/New Yorker, a rękawiczki i szaliki zawsze można uszyć samemu. A może macie babcię, która co roku szyje Wam oklepane, swędzące szaliki? Jeśli tak - podajcie jej wzór na tegoroczny prezent pod choinkę!

3. Kubek termiczny. Według mnie niezastąpiony na uczelni, gdzie automaty z kawą/herbatą są drogie, a poza tym zawsze są do nich kolejki. Przed zakupem najlepiej poczytać opinie i sprawdzić, czy dany kubek jest szczelny i funkcjonalny. Ceny takich przedmiotów wahają się od 8 do nawet i 90 złotych, ale porządny kubek kosztuje raczej 20-50 zł. Wczoraj w Empiku widziałam kubki termiczne ze Star Wars, ale niestety, jak dla mnie za drogie (ok. 40 zł). Właśnie przeszukuję Allegro w poszukiwaniu czegoś tańszego, ale dobrego. Są też kubki z możliwością wymiany grafiki!
4. Tablet/smartfon. Do oglądania filmów, seriali i słuchania muzyki w drodze na uczelnię lub na okienku.
5. Rysik do ekranów - bo nikt nie lubi zdejmować rękawiczek, żeby napisać smsa. Są oczywiście specjalne rękawiczki z możliwością klikania po dotykowych ekranach, ale według mnie są drogie i podobno cienkie. Z rysikiem można podbić świat ;)
6. Geekowe zeszyty i artykuły szkolne. Jasne, na studiach nie trzeba prowadzić zeszytów, możesz nawet w ogóle nic nie nosić ze sobą na uczelnię, ale jaki w tym cel? Dla mnie byłoby to zbyt chaotyczne, a poza tym lubię odstresować się na nudnych ćwiczeniach, oglądając długopis z Darth Vaderem lub zeszyt z Wiedźminem. Dlatego wszystkie moje zeszyty są piękne, ładne i geekowe. Do przedmiotów PNJA (Praktyczna Nauka Języka Angielskiego) mam jeden zeszyt A4, a do reszty zajęć zwykłe zeszyty A5. Takie gadżety kupuję przed rozpoczęciem roku szkolnego we wrześniu, kiedy to w Biedronce, Realu i Tesco są tanie, fajne artykuły.
7. Ogrzewacze/ocieplacze do rąk. Te zwykłe na Allegro kosztują tylko kilka złotych, ale są jeszcze bardziej "odjechane" ocieplacze, do kupienia np. w Empiku. Nie wiem, jak Wam, ale mi zawsze marzną ręce, nawet pomimo noszenia rękawiczek. Taki mały ocieplacz, a tak bardzo pomaga ;)
8. Gry planszowe/karciane. Czasami podczas burzy lub zamieci jest tak, że nie ma Internetu lub prądu. Co można wtedy robić? Zapalić świeczki, chwycić latarki i zagrać w gry planszowe lub karciane! W takie gry można zresztą grać nie tylko podczas awarii elektrycznej, ale też na co dzień.
9. Motywacyjne hasła i filmiki. W moim przypadku sprawdzają się, gdy naprawdę nie mam już siły do nauki. A jest tak często... Kilkanaście kolokwiów w tygodniu, osiem egzaminów - tak wyglądał mój pierwszy rok na studiach. Na drugim roku znając życie będzie tak samo. Kiedy inni uczyli się np. na kolokwium z kultury Wielkiej Brytanii tydzień wcześniej, ja uczyłam się dzień wcześniej. Pół dnia, bez większych przerw. Wiem, że nie jest to dobry sposób na naukę, ale wiecie, co? Końcem końców dostawałam lepsze oceny od tych, którzy uczyli się znacznie wcześniej. Nauka była męcząca, ale za to owocna.
10. Dobre nastawienie, które jest przecież najważniejsze. Przecież już za "niedługo" wiosna, a później upragnione lato! Warto trochę się pomęczyć, żeby później odpocząć ;) Czyż nie mam racji?
A więc... Teraz zamknij tego bloga i: